11.11
Piękny dizsiaj dzień we Wrocławiu - na Święto Niepodległości i pogoda dopisała. Małżonek wyjechał w delegację zagranicę, a przed wyjazdem umówił się z ekipą od ocieplenia że już właśnie mają zaczynać prace, które przy dobrych wiatrach za 2 tygodnie miały być skończone; potem Pan od podbitki by wszedł, no i może jeszcze hydraulika była by zrobiona - taki mniej więcej był plan na ten rok.
Podjeżdżam na budowę by sprawdzić postęp prac i co? - i NIC, przez cały tydzień w ogóle nic nie ruszono! Pogoda nie była najgorsza w tym tygodniu, więc o co przysłowiowy kaman nie kumam w ogóle. No ale niech Najdroższy to wyjaśnia, bo namiarów na tych super-fachowców mi nie zostawił.
Obiecałam jednak kilka zdjęć, co właśnie i robię:
Tu przez szybę widać sterty styropianu, schowanego w salonie:
A to nasza zakurzona brama Wiśniowskiego w kolorze złoty dąb:
Jak małż wróci, musimy podjechać i wybrać razem lakierobejcę do podbitki. Byłam już w OBI, ale nie dałam rady nic wybrać - za dużo opcji i kolorów. Sama tej decyzji na klatę nie wezmę :)